waldburg waldburg
1934
BLOG

Marlena

waldburg waldburg Kultura Obserwuj notkę 46

  Niewielki cmentarz na Friedenau - jednej z najzaciszniejszych jak sama nazwa wskazuje. a także chyba najmniejszych dzielnic w Berlinie.  Trafiłem tam przypadkiem.  Przejeżdżając sąsiednią ulicą dostrzegłem kątem oka nieoczekiwanie rozświetlone słońcem morze zieleni, ktore wyzierało zza secesyjnych fasad kamienic. Za murowanym ogrodzeniem pojawiły się zarysy dziko rosnących drzew i krzewów i pewnie dlatego, że miałem przy sobie aparat fotograficzny, pomyślałem, że mogę znaleźć tam interesujące motywy. Zaciekawiła mnie też nazwa ulicy - Fehlerstrasse.

  Ulica Pomyłki? Nieścisłości... Odchylenia? Aberracji?

  Zszedłem z roweru i uświadomiłem sobie, że stoję przed cmentarzem na skrzyżowaniu Fehlerstrasse i Stubenrauchstrasse.  Ten cmentarz dawno już chciałem odwiedzić. W 1992 pochowano tu przecież Marlenę Dietrich... Z tamtych czasów pamiętam, że dużo mówiło się o cmentarzu na Stubenrauchstrasse, którą to ulicę znałem, tyle że od zupełnie innej strony i nigdy nie potrafiłem sobie wyobrazić na niej cmentarza. 

   Pogrzeb gwiazdy światowego formatu poprzedzony był pełnymi emocji drażliwymi debatami, od których dosłownie huczało wtedy w mediach. Dla starszego pokolenia była czarną owcą. Podczas kiedy inne Niemki ginęły w dywanowych nalotach na Berlin, Hamburg i Drezno, ona zagrzewała amerykańskich żołnierzy do walki z ich mężami.  W powojennych Niemczech długo nie chciano jej tego wybaczyć.  Jej wizytom w mieście rodzinnym w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych towarzyszyła atmosfera skandalu i protesty. Berlińskie środowiska filmowe wielokrotnie zabiegały o nazwanie którejś z ulic jej imieniem, ale władze miasta wolały nie narażać się wyborcom, którzy byli na jej punkcie szczególnie drażliwi.

  Wszedłem na cmentarz, który jak się później okazało, jest miejscem spoczynku wielu artystów - pisarzy, aktorów, rzeźbiarzy i także jej.  Spotkana przy wejściu, starsza pani z konewką powiedziała mi, że grób znajdę na końcu cmentarza. - Widzi pan tego anioła z rozpostartymi skrzydłami?

- Ona tam leży.

 

 

  Doszedłem do zamyślonego anioła, ale okazało się, że nie stoi on na grobowcu Dietrich, jak oczekiwałem, tylko nieznanej mi bliżej rodziny Lincke. Jej grobu natomiast nie było. Przeszedłem wzdłuż jednej i drugiej alejki, rozglądałem się w koło, ale nic nie wskazywało, że jest właśnie w tej części cmentarza.

  Zaczepiłem jeszcze jedną leciwą damę. Pielęgnowała kwiaty nisko pochylona nad jednym z grobowców. - Gdzie tu  jest grób Marleny Dietrich? - zapytałem.  Wyprostowała się i uśmiechnęła. - Nie widzi pan? Stoi pan przy nim.

  Zdębiałem. Nigdy bym nie przypuszczał, że grób jednej z największych legend filmowych XX wieku może być tak skromny.

  Tylko data urodzenia i śmierci, jej imię i zdjęcie, które ktoś ułożył wśród kwiatów na niepozornej płycie nagrobnej, pozwalały odgadnąć, kto pod nią leży...

  Choć napis na niej głosi - "tu stoję na granicy moich dni". Cytat z Theodora Carla Körnera, niemieckiego poety romantycznego, prawie rówieśnika Mickiewicza, który poległ  w wieku 22 lat pod Lipskiem w czasie wojen napoleońskich. Wiersz napisał krótko po tym, jak został śmiertelnie raniony. To znaczy wydawało mu się, że jest śmiertelnie trafiony, bo z tych ran jednak się wygrzebał, ale zginął od innych wkrótce później.

 

 

  Jakaś para w podeszłym wieku przyglądała się, jak robię zdjęcia. Musiałem przyklęknąć ze względu na słońce, które oślepiało mnie odbijając się od płyty. Uśmiechnąłem się do nich. -  Skromny ten grób - powiedziałem, żeby coś powiedzieć. - W głowie się nie mieści, że tu leży Marlena Dietrich.

- Powinna była poszukać sobie grobu gdzie indziej - skrzywił się kwaśno stary.

- Gdzie? - zdziwiłem się.

- W Paryżu. Tam przecież było jej miejsce. Tam lepiej się czuła.

- Ale w Berlinie się urodziła i tu chciała być pochowana...

 

 

   Przez chwilę milczeliśmy. Żona mojego rozmówcy nie wtrącała się. Sprawiała wrażenie nieobecnej i pewnie nie do końca wiedziała, o czym mówimy. Choć nie można wykluczyć, że jej to po prostu nie interesowało.

- Ale sam pan przyzna, że taki grób to wstyd. Nie stać jej było na bardziej okazały?

- Nie wiem - powiedziałem.

- Miała przecież syna milionera. Nie mógł zafundować matce porządniejszej płyty? Na pewno liczył, że za grób zaplaci senat... - stary zaśmiał się w sposób, w którym było coś nieprzyjemnego.

- Ale może takie miała życzenie? Była córką pruskiego oficera. Mogła nie lubić przepychu. W Prusach przepych nie był mile widziany

- No to życzę panu miłego wieczoru - powiedział stary po namyśle z wyrazem twarzy, jakby chciał coś dodać, ale tego nie zrobił.

- Ja państwu także - odpowiedziałem i wróciłem do anioła, któy tak mi się spodobał, że postanowiłem sfotografować go jeszcze raz.

   Mimo wszystko bardziej pasował mi do grobu Marleny.

 

 

 

 

 

 

 

 

waldburg
O mnie waldburg

By                                                                                                            

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura